czyli jak "wirusolodzy" robią nas w konia, bajdurząc o bytach których nie ma, a przy okazji "tłukąc kasę" na zwalczaniu wirusów!
W ramach konferencji 'Northern Light Convention’ (https://scandinavianfreedom.events), która odbyła się 15-17 czerwca 2023 w Danii, wystąpiła
pochodząca z Kanady Christine Massey. Jest ona biostatystykiem, w przeszłości pracowała przy badaniach nad rakiem. Od lat jest zapalonym orędownikiem bezpiecznej wody pitnej i członkiem grupy działającej na rzecz zaprzestania powszechnej praktyki fluoryzacji wody wodociągowej.
W maju 2020 r. Christine, wraz z grupą wolontariuszy rozsianych po całym świecie, zaczęła składać do różnych instytucji wnioski o wolnym dostępie do informacji publicznej, aby uzyskać jakikolwiek dowód na istnienie wirusa SARS-CoV-2, rzekomo wywołującego chorobę C19.
Na dzień dzisiejszy Christine otrzymała odpowiedź od 216 instytucji z 40 różnych krajów i żadna z nich nie jest w stanie przytoczyć ani jednego dowodu na to, że wirus SARS-CoV-2 faktyczne istnieje.
W toku tego trwającego ponad 3 lata procesu, Christine zebrała górę dokumentów, które całkowicie unicestwiają wszelką wiarygodność establishmentu medycznego, przynajmniej w dziedzinie wirusologii.
Obecnie to, co wirusolodzy nazywają „izolacją” wirusa, polega na umieszszczeniu pobranej od pacjenta próbki materiału genetycznego w linii komórkowej pochodzącej z małpich komórek nerkowych, rzekomo po to, by dać wirusowi szansę na replikację. Komórki małpy potrzebują źródła pożywienia, dodaje się więc do nich płodową surowicę bydlęcą, a także toksyczne leki, antybiotyki i środki przeciwgrzybicze.
Innymi słowy, zamiast zidentyfikować rzekomego wirusa w pobranej od pacjenta próbce, zanieczyszcza się ją obcym materiałem genetycznym i różnymi substancjami chemicznymi. Następnie, gdy komórki małpy ulegną uszkodzeniu, wirusolodzy nazywają to efektem cytopatycznym i przypisują ten efekt działaniu wirusa. Ma to rzekomo stanowić dowód na to, że wirus jest w tej próbce obecny, że został przez nich wyizolowany i że to on powoduje chorobę.
We wszystkich wysłanych zapytaniach Christine i jej współpracownicy dokładnie określili więc, co mają na myśli przez izolację wirusa: jego cząsteczki powinny pochodzić bezpośrednio z próbki pobranej od chorego człowieka, niezanieczyszczonej żadnym innym materiałem genetycznym, a następnie zostać zsekwencjonowane i zbadane w toku kontrolowanych eksperymentów. (całość tutaj: https://wolnosc.info/christine-massey/ )
Tak zwana wirusologia, to prymitywne oszustwo, łatwe do udowodnienia przez każdego kto choć troszeczkę interesuje się podstawami badań mikroskopowych!
Poniżej udowodnię w sposób bezdyskusyjny, że nie ma technicznych możliwości udowodnienia istnienia wirusów, a jeśli tak to w prawdziwej nauce mówienie o ich istnieniu to zwyczajna blaga!
Osoby którym wydaje się, że można zobaczyć wirusa za pomocą mikroskopu elektronowego, nie znają metodologii pracy z tym urządzeniem, dlatego można im wcisnąć kit pokazując jako wirusy powiększone zdjęcia pyłków kwiatowych!
Kluczowym etapem przy pracy z mikroskopem elektronowym jest przygotowanie próbki materiału który chcemy w powiększeniu obejrzeć.
Załóżmy, że chcemy obejrzeć wirusy grypy, które ponoć „pływają” w ślinie osoby chorej.
Osobom młodym, wykształconym z dużych miast może się wydawać, że wystarczy kropelkę śliny włożyć pod okular mikroskopu, zaś ten pokaże nam w milionowym powiększeniu wirusy.
Nic bardziej mylnego!
Przyjrzyjmy się metodologii przygotowania próbek do badań mikroskopem elektronowym. Niech tą próbką będzie ślina pobrana od osoby chorej na grypę.
„...Przygotowanie próbki do badania pod mikroskopem elektronowym przebiega w kilku etapach i wymaga kolejnego użycia różnych typów odczynników. Pierwszym etapem jest utrwalanie pobranego materiału w aldehydzie glutarowym albo jego mieszance z formaldehydem. Dla zapewnienia pH możliwie zbliżonego do naturalnego dla danej badanej próbki należy wykorzystać odpowiedni preparat w postaci np. buforu kakodylowego, fosforanowego czy Tris/HCl, albo HEPES/HCl, w którym rozpuszcza się utrwalacz.
Po procesie utrwalania prowadzonym nierzadko w obniżonej temperaturze dla zwolnienia procesów metabolicznych niezbędne jest wypłukanie utrwalacza za pomocą użytego wcześniej buforu, czyli np. kakodylanu sodu. Następnym krokiem jest przeprowadzanie utrwalania wtórnego w postaci osmowania w czterotlenku osmu rozpuszczonym w buforze lub wodzie destylowanej. Po osmowaniu wykonuje się odwadnianie alkoholem lub acetonem. Dla ochrony próbki przed uszkodzeniami mechanicznymi zatapia się ją w żywicy epoksydowej lub akrylowej.
Ostatnim etapem jest trymowanie próbki oraz umieszczenie jej w ultramikrometrze w celu pocięcia. Próbki w zależności od swego rodzaju są umieszczane na specjalnych siatkach miedzianych albo złotych lub niklowych z odpowiednim dla samego preparatu i celu badania filmem, np. krzemionkowym bądź węglowym albo odpowiednią membraną. Próbka może też być dodatkowo skontrastowana roztworem octanu uranylu albo cytrynianu ołowiu....”
Więcej na temat przygotowania próbek do badań pod mikroskopem elektronowym tutaj: https://www.unimarket.net.pl/blog/jakie-odczynniki-sa-stosowane-w-mikroskopii-elektronowej
Jeśli założymy, że w ślinie osoby chorej na grypę znajdują się wirusy, (a więc teoretycznie bardzo nietrwałe, martwe struktury białkowe), to co z tych wirusów pozostanie po poddaniu ich opisanej wyżej procedurze?
Czy one rozpadną się na jakieś inne cząstki białkowe, czy wejdą w reakcje chemiczne z użytymi odczynnikami i co w wyniku tych reakcji powstanie?
Jaki wpływ na wirusy będzie miał silny strumień elektronów który zostanie przepuszczony przez próbkę? Niesie on z sobą duża energię. Jak ta energia wpłynie na strukturę wirusów i czy one w ogóle przetrwają?
Załóżmy na moment, że obraz mikroskopowy pokazuje wirusy. Ale oprócz wirusów pokazuje on miliardy innych cząstek zarówno tych które były w próbce śliny jak i tych które do próbki zostały wprowadzone podczas jej przygotowania.
Które z tych kropek, kresek, przecinków, wężyków (itp.) to wirusy? A które to wtrącenia obce?
Aby w obrazie mikroskopowym rozpoznać wirusy, musielibyśmy wcześniej wiedzieć jak one wyglądają i czym się jedne wirusy (na przykład grypy) różnią od innych, na przykład odry. A tego nie wiemy!
Tak więc za pomocą mikroskopu elektronowego ani nie możemy potwierdzić istnienia wirusów ani nie możemy tego wykluczyć!!
Prawdziwa nauka takimi przypadkami (których nie daje się zweryfikować doświadczalnie) się nie zajmuje!
Jak z tego dylematu wybrnęli współcześni szamani zwani wirusologami? Oszustwem! Pokazują oni w mediach i swoich pracach jako zdjęcia wirusów....powiększone obrazy pyłków kwiatowych, czyli kolorowe piłeczki z kolcami!
Wiedząc, że weryfikacja istnienia wirusów za pomocą mikroskopów elektronowych jest niemożliwa, oraz, że nie ma możliwości ich wyizolowania z biologicznej zupy pobranej od osób chorych, oszuści zwani wirusologami wpadli na iście komediowy, oszukańczy sposób: pośredniego dowodzenia istnienia wirusów.
Prekursorem tej metody dowodzenia istnienia bytów których nie ma, jest nasza poetka Maria Konopnicka. To ona pierwsza zauważyła istnienie krasnoludków, których co prawda nikt nigdy na oczy nie widział, ale są nie podważalne dowody pośrednie na ich istnienia.
Tym pośrednim dowodem na istnienie krasnoludków jest...kwaśnienie mleka! Dlaczego ono kwaśnieje? Gdyż pod osłoną nocy do mleka szczą krasnoludki!
Podobne dowody na istnienie wirusów przedstawiają wirusolodzy.
Oto jeden z tych dowodów pośrednich.
Skoro nie ma możliwości technicznych wyizolowania wirusa ani obejrzenia go pod mikroskopem elektronowym, to trzeba przyjąć „na wiarę” (co zwane jest konsensusem naukowym) , że w biologicznej zupie (próbce pobranej do badań, na przykład w ślinie, czy śluzie z nosa) osób chorych pływają wirusy! A kto nie przyjmie tej „wiary” jest płaskoziemcą” i szurem.
A jak udowodnić pośrednio, że wirusy pływają w biologicznej zupie osób chorych, skoro inne metody udowodnienia zawodzą?
Ano jeśli w biologicznej zupie pływają wirusy, to (teoretycznie) wywołują one choroby, na tej samej zasadzie jak szczyny krasnoludków wywołują kwaśnienie mleka.
Teraz trzeba „udowodnić”, że to wirusy spowodowały chorobę.
Co więc robią wirusolodzy?
Wpuszczają do biologicznej zupy w której są wirusy (na przykład do śliny osoby chorej) dwa antybiotyki, (gentamycynę i amfoterycynę, znane jako toksyczne dla nerek.) które mają zabić obecne w zupie „wtrącenia” żywe. Po tym zabiegu w zupie pozostają już (teoretycznie!) tylko same martwe wirusy i martwe „wtrącenia” obce.
I teraz (uwaga, uwaga!)mamy gwóźdź programu.
Aby udowodnić, że martwe wirusy (a co z martwymi wtrąceniami?) są zabójcze i powodują chorobę, potraktowaną antybiotykami miksturę podaje się żywym tkankom pobranym z nerek małp, gdyż są one bardzo wrażliwe na toksyny.. Tkanki małp obumierają, co jest dowodem na toksyczność wirusów. A więc mleko kwaśnieje, gdyż oddały do niego mocz krasnoludki!
Szwindel ten jest grubymi nićmi szyty, gdyż obumieranie tkanek nerek małp powodują nie wirusy tylko antybiotyki co kilku naukowców udowodniło!
I takim oto prostymi szwindlami sprowadzono medycynę w ślepy zaułek, co było możliwe tylko i wyłącznie dlatego, że teoria infekcyjności Pasteura umożliwiła firmom farmaceutycznym obrabowanie ludzi na całym świecie, pod pozorem ich leczenia z wirusów i bakterii!
Rabunek trwa nadal i trwać będzie, gdyż prawie 100% ludzi nie ma świadomości jak robiona jest w konia! Próba wytłumaczenia im jak jest naprawdę zawsze kończy się medialną nagonką na „naukowego oszołoma” który odważy się zauważyć i upublicznić szwindel „wirusowy”.
Po takiej medialnej „obróbce” danego „oszołoma” jest on skończony w świecie „nauki” , co stanowi ostrzeżenie dla innych by „siedzieć cicho”!
Natomiast wirusolodzy, czyli fachowcy od bytów które nie istnieją, robią "naukowe" kariery i ogłupiają młodzież wirusowymi bajdami . W Polsce robieniem takiego dymu zajmuje się prof. dr hab Agnieszka Szuster ciesielska z uniwersytetu w Lublinie.
Wzorem dla wirusologów jest Miczurin i Łysenko którzy odkryli, że z perzu może wyrosnąć zboże i odwrotnie, co prawda tylko w ZSRR i nigdzie więcej, co ostatecznie okazało się kolejnym oszustwem, które w Polsce propagowało kilku "naukowcow" jeszcze wiele lat po skompromitowaniu tej teorii w ZSRR!!
Wirusowa ściema umożliwiła rozpętanie ogólnoświatowej histerii pandemii covid-19, na co dała się nabrać prawie cała światowa populacja ludzi!
Anthony Ivanowitz
16.09.2023r.
Www.pospoliteruszenie.org
Myślenie podstawowe
Tylko prawda jest ciekawa